Przecież to początek twojego dnia, który ma wpływ na kolejne jego godziny. Na rodzaj psychicznego nastawienia. Sposób, w jaki witasz świat, jak zaczynasz z nim rozmawiać określa twój do niego stosunek. Twoja aura ma wpływ na wszelkie „przypływy”.
Zastanów się, czy jest to spojrzenie sympatyczne, czy marudzisz i w sposób gnuśny witasz wszystko, co cię otacza. Jeśli tak jest – zmień to. Zacznij od radosnego spojrzenia. Przecież to absurd, by mieć pretensje do świata, że przywitał cię kolejnym dniem. Tyle fantastyczności może się wydarzyć. I nie tłumacz sobie, że przykre przypadki już na ciebie czekają. Że stoją gdzieś obok i tylko czyhają, bo przecież one też są po coś. One też mają swój sens. Twoje „morze przygód” niesie ze sobą różne fale. Pamiętaj – ty jesteś kapitanem, ty sterujesz okrętem.
A teraz zastanów się, w jaki sposób powiesz światu „dobranoc”?
Pójdziesz spać pogniewany, czy pełen optymizmu? Jaki jest sens skarżyć się na to, że rano będziesz miał szansę zobaczyć słońce, deszcz, śnieg, niepogodę i pogodę. A przecież jest za co dziękować, bo każdy dzień uczy nas czegoś nowego. To rodzaj najlepszej nauki, jaką mamy za darmo. Skoro otrzymujesz coś w „gratisie”, trzeba nauczyć się mówić: dziękuję.
Jeśli do wczoraj robiłeś coś inaczej, niż to, o czym mówię tu teraz, to wierzę, że już od dziś zaczniesz robić to lepiej.Artur Sokołowski